Prezydencja zmarnowana. Rząd nie zrobił nic
Komisja Europejska zaproponowała nowy cel klimatyczny. Do 2040 roku unijne kraje mają zredukować emisję CO2 o 90 proc. – Polska zupełnie zmarnowała prezydencję w Radzie UE. Rząd miał narzędzia, żeby spróbować zablokować to zielone szaleństwo. Nie zrobił kompletnie nic – komentuje Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
Jak wynika z komunikatu ogłoszonego 2 lipca, Komisja Europejska chce, żeby w ciągu najbliższych 15 lat UE ograniczyła emisje gazów cieplarnianych o 90 proc. w porównaniu do roku 1990. Propozycja ta musi zostać jeszcze zaakceptowana przez Radę UE oraz Parlament Europejski. Warto wskazać, że już obecnie obowiązujący cel redukcyjny, który zakłada obniżenie emisji unijnych gospodarek o 55 proc. do 2030 roku, doprowadził do potężnego kryzysu w europejskim przemyśle oraz gigantycznego wzrostu cen energii. – Jeśli ten chory plan Komisji Europejskiej wejdzie w życie, Europę czeka katastrofa. Nie będzie żadnego przemysłu i żadnego rolnictwa. Nie będzie miejsc pracy i perspektyw na normalne życie. Będziemy mieszkać w nieogrzewanych domach, własny samochód stanie się luksusem, a ceny w sklepach wystrzelą tak, że na mięso będzie nas stać raz w tygodniu. O ile w ogóle nie zostanie zakazane – mówi Dominik Kolorz.
Propozycja nowego celu klimatycznego została zaprezentowana przez Komisję Europejską tuż po zakończeniu polskiej prezydencji w Radzie UE. Na początku prezydencji premier Donald Tusk w publicznych wypowiedziach krytykował zaostrzanie unijnej polityki klimatycznej. Rewizję jej zapisów przedstawiał jako jeden z celów polskiej prezydencji. – Musimy uczciwie sobie powiedzieć, że niektóre regulacje europejskie doprowadziły obiektywnie do tego, że cena energii w w niektórych krajach europejskich jest nieakceptowalnie wysoka – powiedział szef polskiego rządu w styczniu, prezentując program działań polskiej prezydencji. – Europa nie może przegrać konkurencji globalnej. Nie może stać się kontynentem ludzi i idei naiwnych. Jeśli zbankrutujemy, to nikt już nie będzie dbał o środowisko naturalne na świecie, więc bardzo proszę, żebyśmy rzetelnie podeszli do pełnego i bardzo krytycznego przeglądu wszystkich regulacji, także tych wynikających z Zielonego Ładu – wskazał Donald Tusk.
Na słowach jednak się skończyło. Polski rząd nie podjął na arenie europejskiej żadnych działań na rzecz złagodzenia Zielonego Ładu, choć wydaje się, że po raz pierwszy od lat była na to realna szansa. Bardzo krytyczne głosy wobec unijnej polityki klimatycznej w ostatnim czasie zaczęły się pojawiać już nie tylko w krajach naszej części Europy, ale również m.in. we Włoszech czy Francji. – Premier Tusk w publicznych wystąpieniach pręży muskuły i udaje męża stanu, a potem grzecznie zgadza się na wszystko, co wymyśli Bruksela. Z resztą nie tylko on. Przypomnę, że niedawny kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski twierdził, że Zielonego Ładu w ogóle już nie ma – wskazuje Dominik Kolorz.
Łukasz Karczmarzyk